Wielu młodych ludzi marzy o karierze wokalisty lub tancerza. Większość poprzestaje na fantazjach, ale są i tacy, którzy odkrywszy swoje talenty szlifują je w pocie czoła. Od 25 lat mogą to robić w Teatrze Muzycznym Tintilo, który prowadzi szkołę musicalową dla dzieci. Wybrańcy pod okiem profesjonalnych instruktorów pracują nad warsztatem i przygotowują muzyczne spektakle. Teatr Tintilo nie ma własnej sceny, korzysta z gościnności Teatru Rampa prezentując tam swój dorobek. Ostatnią premierą teatru jest "Księżniczka Sara" na podstawie "Małej księżniczki" Frances Hodgson Burnett. Tę kanoniczną dziecięcą powieść czyta teraz coraz mniej młodych czytelników. Może trochę już trąci myszką, może zawiłe brytyjsko-indyjskie relacje sprzed wielu lat nie są zrozumiałe. Jednak jak okazało się 12 maja w Rampie historia Sary Crew nadal potrafi wzruszać i trafiać do dziecięcej (i nie tylko!) wyobraźni. Znaczącą część obsady spektaklu stanowią bardzo młodzi aktorzy, którzy znakomicie współpracują z dorosłymi. Wysoki poziom śpiewu, tańca, gry aktorskiej najmłodszych wykonawców sprawia, że różnice się zacierają, a całość wypada naturalnie i przejmująco. Realistyczna scenografia i kostiumy z epoki nie są pretensjonalne. Wnętrze pensji panny Minchin, londyńska ulica, pokoik Sary są zarysowane dość skromnie, ale w sposób dający konkretne wrażenie na temat wnętrz. Szkolne mundurki uczennic, suknie Minchin i Amelii oraz uniformy służby stanowią konsekwentne uzupełnienie dekoracji. Porywające piosenki angażują do głębszego wniknięcia w opowieść. Książkę pamiętam sprzed lat, ale tym razem scenę rozstania Sary z tatusiem odebrałam jeszcze mocniej. Być może mają na to wpływ doświadczenia życiowe, który zebrałam od czasu lektury "Małej księżniczki", może pacyfistyczna wymowa przedstawienia, a może to wszystko na raz i magnetyczna siła muzyki? W każdym razie spektakl wciągnął mnie jak porządny amerykański film familijny z mądrym przesłaniem i sporą szczyptą wzruszenia. Tintilo zaskoczyło na plus!